Nieubłaganie i bezwzględnie w naszych głowach czai się myśl straszna, otóż dwumiesięczne ‘nickonkretnegonierobienie’ (takie tam moje słowotwórstwo) dobiega końca. I chć zapewne każdy z nas w głębi duszy tęsknił za ludźmi, których na co dzień spotykał za murami V Liceum Ogólnokształcącego (!) to nikomu nie uśmiecha się znów nosić książek, zeszytów czy co kto ma.
Te wakacje, być może z racji poznania nowych osobników, spędziłem zupełnie inaczej niż miało to miejsce zwykle. Prawie codziennością byly spotkania w tym samym pubie, z tymi samymi ludźmi, a mimo to nawet przez chwilę się nie nudziłem. I całkowicie zapomniałem, że do szkoły wypadałoby kupić jakiś długopis czy notes… Zatem kto podobnie jak ja zajęty był lenistwem i nie pomyślał o tym wcześniej, niech prędko pospieszy do Makro, Tesco, Auchan lub do najbliższego sklepu z artykułami szkolnymi i podejmie niezwykle istotną decyzję - jakiś to wzór (kwiatek, piesek, samochodzik czy może bolid) znajdzie się na jego zeszytach.
Oczywiście nie mogą pominąć w swoich wypocinach (a po tak długiej przerwie nie pisze się łatwo) człowieka, bez którego nasze liceum nie byłoby takim samym liceum. Któż to taki? Nasz Wzór – Paweł Miry, który swój dwumiesięczny odpoczynek opisuje następująco.
- Paweł, syn Dariusza przez siódmy i ósmy miesiąc roku pańskiego 2008 leżał przed odbiornikiem telewizyjnym, względnie siedział przed komputerem stacjonarnym typu PC, jeszcze względniej czas spędzał na boisku lub w innej części dzielnicy, spożywał spore ilości wody mineralnej niegazowanej oraz napojów energetycznych (?) i anarchicznie, idealistycznie i metafizycznie nic więcej nie robił. – powiedział w wywiadzie na wyłączność uczeń klasy IIF.
I właśnie wyżej wymieniony osobnik przypomniał mi, iż należy napisać równi eżo tych, którzy przekazują nam w szkole zdobytą przez ciężką pracą wiedzę. Zatem szczerze tęsknimy za kostką prof. Kowalskiej, tęsknimy za wybuchami kontrolowanymi (lub nie) prof. Humaj, filmami prof. Ogrodniczka, ‘niezapowiedzianymi’ kartkówkami prof. Gromakowskiej oraz oczywiście za sprawdzianami z nieczytelną mapą prof. Kielichowskiej. A z urzędu napisać muszę, że ‘z całym szacunkiem, ale albo rybki albo akwarium’ zupełnie inaczej brzmi z ust kolegów, niż podczas lekcji z prof. Łudzikiem (pozdrawiam =]), prawda!?
I na koniec, w imieniu wszystkich uczniów klas II i III witamy w naszym liceum młode kociaki… tzn. pierwszoklasistów i przypominamy, że starszym należy okazywać szacunek, a także spełniać ich wolę.
Wasz oddany żurnalista, Robert Rozpończyk z wybitnej klasy IIE!